Legenda o Trzech Świnkach

Duch Gór chciał kiedyś poznać życie i pracę ludzi. Przybrał więc postać młodego chłopaka i zszedł ze szczytów Karkonoszy do Piechowic pytając o pracę. Znalazł zatrudnienie jako pasterz świń u gospodarza Antoniego Glądały i kazał zwać się Jankiem. O gospodarzu opowiadano, że był tak chytry, iż kazał swego syna po śmierci nagiego pochować w ziemi, w trosce o to by koszula i portki jego nie zgniły w ziemi bezużytecznie. Glądała miał sześćdziesiąt świń i zatrudniał przy nich sześciu świniarzy. Tak więc Jankowi przypadło pilnować dziesięć świń za dwa grosze żelazne dziennego zarobku.
Chodził więc Duch Gór ze swą dziesiątką po lasach, nad potokami i po łąkach, gdzie kwitły kwiaty, słońce przygrzewało i ptaki pięknie śpiewały. Co tydzień kontrolował gospodarz świnie, ważył je i instrukcji pasterzom udzielał. Już po dwóch tygodniach stwierdził że Janek jest lepszym pasterzem od innych, a nadzorowane przez niego świnie są zdrowsze, czyściejsze i szybciej rosną niż inne. Zwolnił więc jednego z pasterzy, a stado jego przydzielił Jankowi i w ten sposób Duch Gór już nie dziesięć, lecz dwadzieścia świń codziennie pasał. W kilka dni później, gdy zobaczył, że u Janka nadal jest wszystko w porządku, oddalił następnych dwóch pasterzy, powiększając mu stado do czterdziestu sztuk. Nie podwyższał mu jednak wynagrodzenia, ciesząc się, że na tym zarobił. W dwie niedziele później Janek pasł już całe stado za te same pieniądze.
Jesienią, gdy już dni w górach były chłodniejsze, Janek oświadczył Glądale, że chce się zwolnić i powędrować w świat, by lżejszego chleba poszukać.
– Nowego pasterza szukajcie sobie gospodarzu od świętej Urszulki – powiedział – Naszykujcie mi pieniądze zarobione u was.
Zmartwiły te słowa Glądałę. Pojął, że utraci dobrego i taniego świniopasa. Zaczął więc go namawiać, by pozostał u niego chociaż rok. Nawet przyrzekł podwyższyć wynagrodzenie o pół grosza dziennie. Janek jednak nie ustąpił. Trzy dni i trzy noce piechowicki gospodarz spać i jeść nie mógł ze zmartwienia. W łóżku przewracał się z boku na bok, schudł nawet rozmyślając jak Janka zatrzymać. Znalazł w końcu sposób. Którejś nocy zakradł się do chlewni. Wybrał trzy najlżejsze sztuki, włożył do worka, na plecy zarzucił i w Karkonosze je poniósł. Z wielkim trudem, po kilku odpoczynkach wdrapał się na Szrenicę. Przywiązał świnie do wbitych w ziemię pośród krzaków kosodrzewiny palików, a na drugi dzień powiedział do Janka:
– No! Jeśli tak bardzo chcesz odejść to odejdziesz, ale wpierw muszę sprawdzić ilość świń oddanych ci w opiekę. Uśmiechając się chytrze policzył świnie, a potem udał zdenerwowanego. – Nie wypłacę ci zarobionych grosików, ponieważ nie pilnowałeś mojego dobytku. Brakuje trzech świń! Chyba je ukradłeś i sprzedałeś! Musisz teraz pozostać u mnie przez dziesięć lat, by pracą wyrównać me straty.
Duch Gór wiedział jednak o podstępie Glądały. Chwycił go za kołnierz, na plecy sobie zarzucił i zaniósł na szczyt Szrenicy. Tu postawił go na ziemię i cicho wyszeptał jakieś słowa. Pobladły ze strachu Glądała, zobaczył wtedy jak ukrywane przez niego w krzakach kosówki świnie szybko zaczęły stawać się coraz większe. Gdy już tak urosły, że były wielkie jak domy, pękły z hukiem, przemieniając się w trzy granitowe skały.

Legenda pochodzi z książki Urszuli i Aleksandra Wiącków “Legendy Karkonoszy i Okolic”, wydanej w roku 1984 przez Wojewódzki Dom Kultury w Jeleniej Górze.

Dodaj komentarz