Narty retro

Szklarskoporębskie zawody retro

Notatki własne.

Sam pomysł zrodził się przed dobrymi już kilku laty, gdy trochę z ukosa popatrzyłem na stare, drewniane narty. Stały sobie w kącie na poddaszu Domu Carla i Gerharta Hauptmannów w Szklarskiej Porębie, jako jeden z wielu muzealnych eksponatów. Zakurzone narty.

Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym czasie popełniałem tekst o początkach narciarstwa w Szklarskiej Porębie. Byli tam wymieni pionierzy karkonoskiego narciarstwa: Franz Pohl, założyciel i wieloletni dyrektor huty „Józefina”, pisarze Carl i Gerhart Hauptmann, Wanda Bibrowicz, tkaczka artystyczna, zwana też od swego zamiłowania do nart „królową śniegu „, Hendrich Adolph, właściciel schroniska na Hali Szrenickiej i wielu, wielu innych. Było również o pierwszym po śląskiej stronie gór klubie narciarskim o jakże miłej memu sercu nazwie „Huragan” założonym w 1900 r. i o orkiestrze, która przygrywała narciarzom podczas zawodów i o kończących je bankietach oraz wznoszonych hucznie toastach „Wiwat narty !”

Zacząłem się baczniej rozglądać: „Ski-muzeum” w pobliskim Harrachovie i przypadkowo spotkani Czesi wędrujący na starych nartach. Rozmawiałem o tym z Julianem Lachowiczem, który takie narty miał i czasem na nich jeździł. Coś zaświtało, pomyślałem, że może by tak i u nas.

Pierwszy raz na starych, drewnianych nartach przejechałem na „Puchatku” slalom otwierając poważne, „plastikowe” zawody „Turnieju Miast Radiowej Trójki” w styczniu 2004 r. Pamiętam, że trasa była długa, bramek wiele, a śnieg twardy i zmrożony. Wystartowałem z „duszą na ramieniu”, linię mety minąłem na mocno trzęsących się nogach, ale slalom pokonałem bez upadku. Po prostu dawne narty nie miały kantów, stopa była tylko częściowo usztywniona, luźna pięta, a na zmrożonym, gładkim jak stół stoku, ślizgi jeździły jak chciały. Jak ktoś nie wierzy, niech sam spróbuje. Wysoki poziom adrenaliny zapewniony.

Pomysł „dojrzewał”, aż padło: tak – Bieg Retro. Gdzie ? Szklarska Poręba – stacja turystyczna Orle i Stanisław Kornafel, Prezes Towarzystwa Izerskiego, któremu ten koncept bardzo się spodobał. Regulamin zawodów ułożyłem prosty: „zero plastiku”. Zaczęło się skromnie i z pewną dozą nieśmiałości. Kilkunastu przebranych w stroje z początków XX wieku pasjonatów wystartowało do I Biegu Retro na Orlu w marcu 2004 r. Przygrywała nam na starcie, jak przed stu laty, zaprzyjaźniona czeska kapela „Šafrany”. Rok potem było nas więcej, lecz fatalne warunki pogodowe i korki na drogach od strony Szklarskiej i Harrachova uniemożliwiły części zawodników dotarcie na czas. Pamiętam jak w kilkunastu spychaliśmy na pobocze ustawionego w poprzek drogi do Jakuszyc TIR-a, którego kierowcy wydawało się, że da radę podjechać bez łańcuchów… Malowniczo przebrana i pogodnie uśmiechnięta Irena Kempisty z Jeleniej Góry przybyła na Orle dopiero około 15, choć start zapowiedziany był w samo południe. Mocno spóźnili się też Czesi z pobliskiego Jablonca.

W 2006 r. postanowiłem z gronem zapaleńców rozszerzyć bieg o slalom i tak powstał I Izerski Dwubój Retro. Głównymi organizatorami było Towarzystwo Izerskie i Urząd Miejski w Szklarskiej Porębie, część nagród ufundowało Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze, Starostwo Jeleniogórskie, nieoceniony Henryk Pszciuk i wielu innych sponsorów. O 10.00 (z leciutkim poślizgiem, jak na retro – narciarzy przystało) na świetnie przygotowanym stoku Krzysztofa Hunkiewicza w Dolinie Szczęścia stanęło do walki dwudziestu śmiałków. Były wśród nich i piękne panie, tak ze stołecznej Pragi, jak i z niewielkiego Proboszczowa w gminie Pielgrzymka. Slalom wyrafinowanie ustawiony przez Romana Rafę nie był wcale łatwy do pokonania, a wykonane przez niego takie jak przed laty drewniane, czerwone i niebieskie tyczki, dodawały szczególnego posmaku. „Zero plastiku!” Walka była zacięta, decydowały ułamki sekund, choć zdarzyło się, że linię mety przejechała tylko jedna narta i to bez zawodnika. Po prostu puściły skórzane paski wiązania, które po latach niekiedy drą się jak papier. Po szczęśliwym zakończeniu slalomu przejechaliśmy do Jakuszyc i stamtąd szczęśliwcy skuterem śnieżnym lub na własnych nogach (patrz-nartach) zziajani dotarliśmy na Orle, gdzie około godz. 13 odbył się start drugiej część dwuboju – Bieg Retro. Tamten Bieg zgromadził już 49 zawodników, a wszyscy jak jeden na starym sprzęcie, poprzebierani, uśmiechnięci.

Po kolejnych doświadczeniach zaproponowałem, aby z przyczyn terenowo-technicznych (brak odpowiedniego stoku do zjazdów w okolicy Orla) organizację Slalomu Retro przejęło miasto Szklarska Poręba. Pomysł „chwycił”. Od 2007 r. odbywają się w Karkonoszach dwie osobne imprezy retro: slalom i bieg, które na stałe wpisały się do kalendarza zimowych atrakcji pod Szrenicą. W slalomie w 2007 r. wzięli nawet udział burmistrzowie Arkadiusz Wichniak ze Szklarskiej Poręby i Mirosław Górecki, z zaprzyjaźnionych Kowar, niezmordowany propagator sań rogatych.

W tym roku 2 lutego odbył się pod wyciągiem III Slalom Retro, a 21 marca, przy pięknej, słonecznej pogodzie, na Orlu VI już Biegu Retro, w którym wystartowała rekordowa ilość „retrowców” – było nas aż 64. Trasę biegu wokół Orla świetnie przygotował tak zasłużony dla narciarstwa biegowego i promocji Szklarskiej Poręby Julian Gozdowski, Prezes „Biegu Piastów”, za co Towarzystwo Izerskie złożyło mu serdeczne podziękowania. Były puchary, nagrody, grochówka i kiełbasa z rusztu, a także wspaniałe jasne piwo Izerskie i ciemne Walońskie. Przygrywały tradycyjnie „Šafrany” i tylko zaraz po stracie pękł mi pasek wiązania – ot pech.

Ale mimo to myślę sobie: „Wiwat narty!”

Przemysław Wiater

Dodaj komentarz