Wskrzesić życie w zapomnianych ruinach

Na ciekawy pomysł wpadły władze Starej Kamienicy. Chcą przekazać zarośnięte resztki zamku w dobre ręce Fundacji Zamek Chudów. – Postaramy się przywrócić ten obiekt do życia – mówi Aleksandra Sośnierz z fundacji.

Ruiny w Starej Kamienicy

Ruiny są w takim stanie, że przeciętny turysta nie zawiesiłby na nich oka. Nawet sami mieszkańcy mieli trudności ze wskazaniem nam, gdzie znajdują się ruiny, choć to bardzo blisko centrum gminy. O jego historii wiadomo niewiele poza tym, że to kolebka rodziny Schaffgotschów.

Zamek w Starej Kamienicy to tak naprawdę kawałki murów, szkielet wieży. Wszystko zarośnięte krzakami i pokrzywami. Najciekawsze są piwnice, znajduje się tam kilka komnat.

Władze gminy podjęły próbę uratowania tych ruin. Chcą przekazać go fundacji Zamek Chudów, która od lat ratuje zabytki i to z dobrym skutkiem. Fundacja przed laty przejęła zrujnowany zamek w Chudowie i postawiła go na nogi. Z powodzeniem opiekuje się też wieżą mieszkalną w Siedlęcinie. Prowadzi tam wiele prac renowacyjnych. Wieża od tego czasu bije rekordy pod względem popularności, rocznie odwiedza ją ponad 10 tys. turystów.

Po co fundacji ruiny w Starej Kamienicy? – Zamek jest powiązany z właścicielami zamku w Chudowie, czyli rodziną Schaffgotschów – wyjaśnia Aleksandra Sośnierz, prezes fundacji. – Może uda się z tego stworzyć produkt turystyczny, żeby mieszkańcy też dowiedzieli się, co mają.

Do tego jednak sporo czasu. Przede wszystkim trzeba go zabezpieczyć, by ruina nie postępowała dalej, potem wykarczować krzaki.
– Na Dolnym Śląsku mamy 3 obiekty, to będzie czwarty. Chcemy, by wszystkie współpracowały ze sobą – mówi Aleksandra Sośnierz. – Mamy nadzieję, że turystów z Siedlęcina uda się namówić, by odwiedzili to miejsce.

Do tego jednak długa droga. Jak widzi obiekt za kilka lat? – Chcielibyśmy, aby były przy nim organizowane imprezy plenerowe, jarmarki średniowieczne, małe koncerty. Głównie imprezy historyczne, bo na takie ludzie najchętniej przychodzą. Nie chodzi w nich tylko o to, żeby się pobawić, ale i czegoś dowiedzieć – mówi Aleksandra Sośnierz. – Będziemy musieli też dotrzeć do historii tego obiektu, bo jak na razie niewiele o niej wiadomo.

www.nj24.pl

Dodaj komentarz